Wszedł na salony i zdobywa uznanie kolekcjonerów
Polski street art | Sztuka ta, podobnie jak każda inna niszowa czy awangardowa, powinna się okazać niezłą inwestycją.
marcin gołębiewski
Już od kilku lat obserwujemy coraz większe zainteresowanie polskim street artem. Artyści uprawiający tę sztukę weszli na salony, zaczęli tworzyć prace w mniejszej skali, które wystawiają w galeriach sztuki współczesnej. Zdobywają coraz większe uznanie nie tylko rodzimych kolekcjonerów.
– Wypracowali własny charakterystyczny styl. Z jednej strony wpisuje się on w najlepsze wzorce i dokonania polskiej sztuki współczesnej, z drugiej zaś jest kontynuacją bezkompromisowej formy działalności ulicznej, jaką jest graffiti – mówi Katarzyna Włodarska z portalu artinfo.pl.
Na razie w Polsce street art nie doczekał się ani porządnego rankingu, ani fachowego opracowania. Istnieją jedynie pozycje popularyzatorskie, takie jak albumy Marcina Rutkiewicza bądź świetne Graffiti Goes, czyli analiza i podsumowanie rozwoju sztuki (tylko graffiti) w Polsce w latach 1990–2011.
Pierwsze podsumowania
Jak dotąd nikt nie podjął się zdefiniowania zjawiska, jakim jest street art, bez zastrzeżenia, że jest to jedynie jego subiektywna opinia. Gdybyśmy przyjęli, tak jak proponuje Stach Szabłowski, że street art to wszystkie realizacje powstałe poza instytucjami sztuki, powstałby problem, czy mural według projektu Normana Leto to street art, czy nie. Czy można tak nazwać pracę Łukasza Surowca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta